EN

1.03.2008 Wersja do druku

Teatr karłowacieje

- Polski teatr nie potrafi się zmierzyć z prawdziwymi problemami - biedą, korupcją, demoralizacją, odrzuceniem społecznym. Nie powstają dobre, współczesne dramaty. Ale nie ma co się dziwić, skoro nikt by z ich pisania nie wyżył - mówi Kazimierz Kutz w rozmowie z Aleksandrą Klich z Gazety Wyborczej.

Aleksandra Klich: Rok temu wrócił pan na stanowisko dyrektora Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach. Dobór spektakli konkursowych spowodował, że zaczęto o panu i pana doradcach mówić: kontrreformatorzy teatru o konserwatywnych gustach. Dlaczego nie zapraszacie młodych, obiecujących reżyserów z ich spektaklami? Kazimierz Kutz: Zapraszamy wyłącznie młodych, obiecujących reżyserów. To dla nich jest ten festiwal. Wybieramy to, co najlepsze w minionym roku, to, co najlepiej ujawnia talent reżyserski. Liczy się dobra literatura i to coś - przebłysk reżyserskiego geniuszu. A młodość to tylko właściwość, ani zaleta, ani wada. Nie ukrywam jednak, że z roku na rok jest większy kłopot z doborem konkursowych spektakli, ponieważ zanika to, co kiedyś nazywało się teatrem repertuarowym - wielka scena i wielka literatura dramatyczna. - Nie podoba się panu współczesny polski teatr? - Nie podoba mi się, że polski teatr kar�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kutz: teatr karłowacieje

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 52

Autor:

Aleksandra Klich

Data:

01.03.2008

Festiwale