Na temat przeróbek teatralnych wylano już morze atramentu. Można wylać drugie i trzecie morze. Można wykazać, że niema sensu przeróbka powieści psychologicznej, obyczajowej na rwane sceny. I to sceny wyposażone w takie rekwizyty techniki teatralnej, jak... monologi, objaśniające sytuację. Nie przerabia dziś nikt pakownego tramwaju elektrycznego, chodzącego po ustabilizowanych szynach, na dyliżans o fantazyjnej trasie kursu. Choć to pozornie inna dziedzina, nic ze sztuką nie mająca wspólnego, ale są pewne prawa czasu i ekspresji zarówno dotyczące techniki, jak i sztuki teatralnej. W Annie Kareninie dziś już jest wiele walorów z punktu widzenia obyczajowego nieistotnych, przestarzałych. - W powieści te same wartości, traktowane jako duch epoki, duch tołstojowskiej mistyki są interesujące, a nawet wzruszające. Przeniesione dziś na scenę - nie mówią nic. Niema w nich stylizacji. Niema kultu przeszłości, występuje natomiast banalność i niedające
Tytuł oryginalny
TEATR KAMERALNE
Źródło:
Materiał nadesłany
"Świat" nr 8