EN

30.07.1939 Wersja do druku

TEATR. "ŚWIĘTY GAJ" (Teatr Narodowy)

Widz, który w upalny, lipcowy wieczór znalazł się w cienistym chłodzie "świętego gaju" ma trudny problemat do rozwiązania. Walczą w nim dwa poglądy. Pamięta, że znajduje się w "Teatrze Narodowym" i że ma prawo do wymagań a przy tym jednocześnie bawi się bez zastrzeżeń, bez omówień i prograniowych pretensji. Dlatego może publiczność inna spektaklu składa się w połowie z malkontentów i w połowie ze szczerze rozbawionych i śmiejących się ludzi. Malkontenci pomrukują w antrakcie: hm, Teatr Narodowy, pierwsza scena polska i taka komedyjka, prawie skecz z nadscenki. Zadowoleni powtarzają powiedzenie o "urzędowej kopercie, która wygląda niepoważnie" i cieszą się ze sprawy zapomnianych sześciu Muz w ministerstwie kultury i sztuki. Istotnie, nie należy wybierać się na "Święty Gaj" z wysokimi wymaganiami. Trzeba sobie powiedzieć, że lipiec to lipiec, że wolno sobie pozwolić na zabawę, na dobrze żarty, warte niejednego tynfa, na śmiech. A jest

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

TEATR. "ŚWIĘTY GAJ" (Teatr Narodowy)

Źródło:

Materiał nadesłany

"Tygodnik Ilustrowany" nr 31

Autor:

Zastępca

Data:

30.07.1939

Realizacje repertuarowe