Dokonali zamachu na narodową polską komedię i utwory duńskiego baśniopisarza.
Roman Komassa reżyser, tancerz i choreograf, pozbawił słów "Zemstę" Aleksandra Fredry. Miał pomysł na każdą postać. Na scenie Logosu Klara tuli misia, którym drażni się z Wacławem, targając pluszaka za uszko i tuląc - a nie Wacława! Jej ukochany nosi portki na szelkach, które zamiast serca rwą się do jego wybranki. Podstolina obdarzona gigantycznymi piersiami ugniata je, przywracając im formę przed każdym miłosnym podbojem. Papkin fechtuje powietrze łapką na muchy, dybiąc na niewidzialne owady. Nadto, każdy bohater ma taneczny leitmotiv, który pozwala go w mig rozpoznać. Ruch aktorów pozwala prześledzić wszystkie wątki komedii Fredry. A scenograf Ryszard Warcholiński przy okazji "Księgi baśni" wymyślił rzecz, która nie miała prawa zmieścić się w miniaturowej salce Logosu - tytułową, gigantyczną książkę. Pisze ją Andsersen w surducie i kapeluszu. Z przewracanych przez niego olbrzymich kart wyskakują przestrzenne elementy scenografii,