W musicalu "Przygody Hucka Finna" w Teatrze Polskim wśród ubranych w stroje z epoki postaci dobrze widoczny jest chłopak w skejtowych spodniach i bawełnianej bluzie - to współczesny czytelnik książki Marka Twaina. Gra go Michał Rynia, mistrz świata w tańcu hip hop.
- W teatrze jestem najmłodszy, nie z tej bajki - śmieje się Michał. - Ale wśród aktorów mogę dużo skorzystać, czegoś się nauczyć. Jak trafił do spektaklu? - Reżyser, pan Jan Szurmiej, szukał kogoś, kto umie tańczyć. W tym czasie ubiegałem się o stypendium z Urzędu Miejskiego i pisano o tym w gazetach. Ktoś do mnie zatelefonował, przyszedłem na próbę, zatańczyłem i dostałem rolę. Nad swoim tańcem pracował z choreografem Jackiem Gęburą. Michał wymyślał sam swoje układy, a Jacek Gębura poprawiał, szukał tego, co najlepsze. Zamiast grać w piłkę Zaczął tańczyć w drugiej klasie podstawówki - Mama chciała mi znaleźć zajęcie. Zgłosił się do wrocławskiej szkoły tańca JAST. Ćwiczył tańce dyskotekowe, potem taniec towarzyski, taniec jazzowy. - Razem ze mną ćwiczyli koledzy ze szkoły, potem przestali. Też chciałem zrezygnować, wolałem grać w piłkę, ale zostałem przy tańcu. Pierwsze mistrzostwo Polski dziec