Oczywiście, sami wiemy, że "przymus prowokacji" jest gorszy, gdy występuje jako zasada w polityce, bo zawsze jest on wyrazem kompleksu niższości, a to akurat znamy już z naszej obecnej codzienności. I przykre konsekwencje tego kompleksu także! Ta agresja, to chamstwo - to jest obrona. "Oni" ciągle czują, że są gorsi. Stąd to chwalenie się. To jest chwalenie biorące się z kompleksów - mówi Jerzy Stuhr w rozmowie z Marią Malatyńską.
Maria Malatyńska: Śmieszne, wdzięczne "ideolo", wprost z Tuwima i jego "Balu w Operze", rzecz o której wspominaliśmy przed tygodniem, wciąż Panu towarzyszy, chyba trochę zastępując bezpośrednie myślenie i bezpośrednią rozmowę o tym, co wokół. Czy to jest ta wyższa umiejętność, w której tylko artyści potrafią się poruszać? Jerzy Stuhr: Jeśli mają możliwość wyboru literatury, to tak! Przecież już wszystko zostało kiedyś napisane. Trzeba tylko znaleźć sposób na inscenizację. "Ideolo, ideolo" Tuwima - nie wiem, czy mi się to uda dobrze zrobić. Ale wybrałem dwie takie "niewinne dziewczynki", które między wielkimi sloganami ideologicznymi, jakimi atakuje wszystkich bez przerwy wielka falanga ludzka, będą odgrywały "normalne życie"... Ale odpowiadają im tylko slogany ideologiczne. To jest tak pięknie napisane, że te dziewczynki reprezentując "normalne życie", tu są wrogami, bo nie skandują tak, jak tamci. Tylko jakieś drobiazgi są dla