EN

31.10.1982 Wersja do druku

Szydzić z kalectwa?

Kolejna premiera Mrożka w Warszawie nie ściągnęła do Teatru Kameralnego nawet kompletu premierowych widzów. Być może dlatego, że w tzw. gwarze teatralnej szakale (tak miło nazywa się w gronie aktorskim recenzentów) poczuły się w lipcu nieco oszukane, przychodząc na ulicą Foksal na próżno. Wówczas premiera się nie odbyła, bo jak głosiły kawiarniane plotki, przedstawienie nie było dojrzałe. Sytuacja nie zmieniła się i teraz. W każdym razie dłużyzny owego dzieła Mrożka stały się o wiele bardziej widoczne, niż w dawnym łódzkim przedstawieniu w Teatrze Nowym - także u Dejmka. A może tam aktorzy byli lepsi, bo z natury rzeczy pozbawieni stołecznych postumentów i namaszczenia? A w ogóle hałas wokół Mrożka zaczyna chyba przygasać. Kiedyś grywano go w atmosferze skandalu politycznego: patrzcie, on się odważył wystawić dzieło emigranta. Patrzcie, on się odważył wydać dzieła Mrożka... Dziś można nieco inaczej - w sposób bardziej rzec

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szydzić z kalectwa?

Źródło:

Materiał nadesłany

"Rzeczywistość" nr 24

Autor:

Bożena Krzywobłocka

Data:

31.10.1982

Realizacje repertuarowe