"Ostatnia taśma" w reż. Piotra Bogusława Jędrzejczaka w Teatrze Dramatycznym w Płocku. Pisze Lena Szatkowska w Tygodniku Płockim.
Krapp wstaje od stołu. Zastanawia się nad czymś intensywnie. Sięga ręką do kieszeni. Sapie, stęka, złości się. Wreszcie wyciąga klucz. Z głębi szuflady, z ogromnym wysiłkiem wyjmuje banana. Potem drugiego. To wszystko trwa długie minuty. W precyzyjnym, ale trochę przesadzonym studium starości czyli Ostatniej taśmie świetny warsztat potwierdza Jacek Mąka. Pudełko numer trzy, pudełko numer siedem - pełne szpul z nagraniami, głosów z przeszłości. Słyszymy opinie, relacje z przeżytych zdarzeń, opowieści o rzadkich szczęśliwych chwilach. Opowiada Krapp. Nagrywa taśmy w swoje urodziny. Zapisuje kolejne pozycje w zeszycie. Potem do nich powraca. Odsłuchuje je, komentuje, śmieje się z siebie, albo żałuje, że coś nie potoczyło się inaczej. Od wielu lat jest sam. Jacek Mąka tworzy na scenie postać zgorzkniałego, starego człowieka. Jest trochę śmieszny, trochę straszny. Nie ma 60 lat, który to wiek wydawał się autorowi sztuki, Samuelowi Becket