EN

2.04.1996 Wersja do druku

Szkoła uczuć

Trzeba wiele wysiłku, żeby Flauberta przerobić na Mniszkównę, ale Krzysztof Zaleski posiadł tę rzadką umiejętność. W jego adaptacji "Szkoły uczuć" cnota była cnotliwa, a nieprawość - nieprawa. Rozdzierająca muzyka potrafiła wycisnąć łzy nawet w chwilach, gdy bohaterowie rozmawiali o prozaicznym szyciu żakietu. Ich wyznania z trudem przedzierały się przez głośno pracujące smyczki. Sposób narracji przypominał filmy fantastyczno-naukowe, w których bohaterowie przemieszczają się z planety na planetę w mgnieniu oka. Tutaj, za sprawą montażu, błyskawicznych skoków z miejsca na miejsce dokonywał Fryderyk Moreau (Mariusz Sabiniewicz), często się przy tym przebierając. Jeśli chodzi o obiekt jego uczuć: panią Arnoux (Maria Pakulnis), nie dziwimy się, że była to miłość niespełniona. Sądząc z kłębów pary, które ją często otaczały na ekranie, musiała przebywać nieustannie w saunie, dokąd Fryderyk zajrzał tylko raz, akurat pod jej nieob

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szkoła uczuć

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 79

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

02.04.1996

Realizacje repertuarowe