EN

1.06.2009 Wersja do druku

Szkoła mistrzów

Popłakałem się w teatrze. Pierwszy raz w życiu. W finale spektaklu "Questo buio feroce" ("Te nieludzkie ciemności") Pipo Delbono, twórca i reżyser przedstawienia, wykonał wstrząsający taniec śmierci, który był zarazem tak radosną afirmacją życia, że wzruszenie zwyczajnie odbierało rozum. Wszystko to było też bardzo piękne, w tradycji najlepszych włoskich obrazów. Mistrz Delbono przybył ze swoim zespołem do Wrocławia, żeby tu odebrać jedną z pięciu przyznanych w tym roku nagród Nowe Rzeczywistości Teatralne. To artysta niezwykły. Tańca uczył się u Piny Bausch, teatr studiował na Dalekim Wschodzie. W jego zespole są wybitni artyści i ludzie wykluczeni, przygarnięci z przytułku, szpitala psychiatrycznego czy wręcz z ulicy. Opowiedzenie przedstawienia nie jest możliwe, bo to teatralność najwyższej próby. To trzeba samemu zobaczyć i przeżyć. Kiedy uśmiecha się człowiek chory na zespół Downa, można spotkać Buddę. Humanizm Delbona jest

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szkoła mistrzów

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 6

Autor:

Mirosław Kocur

Data:

01.06.2009