Z teatru wychodzi się pełnym gęstej rozkoszy, pełnym pięknych słów, sentymentów i porywającej gry. Świat na chwilę nabrał młodzieńczego sensu. Jeśli się kocha - to wzniośle i wymownie, jeśli umiera - to szlachetnie, a słuszna sprawa odnosi w końcu należyty triumf. - Dobra wola narodu, to najszlachetniejsza poręka! Niechaj ci patrzę w oczy i niechaj w nich wszystko znajdę! Wolność i przywileje: O ukochany mój! Obalcie szaniec tyranii!\ Brawo pan Jasiukiewicz! Bravissimo pani Herman! In tyrannos (ze "Zbójców", ale to wszystko jedno)! Satysfakcja jest całkowita. Dla doznania tych wszystkich przyjemności na "Egmoncie" trzeba wszakże spełnić jeden warunek: trzeba wiedzieć po co i na jaką sztukę przyszło się do teatru. Trzeba lubić genialnie pięknosłowych młodych ludzi, którzy w małym, a tak przeto bezpośrednio bliskim światku mieszczaństwa niemieckiego wyzwalali moce indywidualności, wstrząsali światem w domkach za zielonymi okiennicami, a
Źródło:
Materiał nadesłany