Pięćsetna premiera w powojennej historii poznańskiego Teatru Polskiego nie zapisze się jako wydarzenie: ani bowiem sam spektakl, ani też program, który mu towarzyszy, nie budzą entuzjazmu. Po pierwsze: dziwna to rzecz, iż Waldemar Matuszewski wymienia w programie do przedstawienia jedynie mecenat państwowy i mecenat prywatny. Szef sceny przy 27 Grudnia zapomina widać, że kieruje placówką miejską, a więc, że istnieje także mecenat lokalny. A zresztą pod określeniem "mecenat miejski i państwowy" kryje się tak czy owak podatnik, zatem to on (w tym i widz!) jest nade wszystko mecenasem Teatru Polskiego. I rzecz druga: wątpliwe wydaje się oświadczenie, że to dzięki Nationale-Nederlanden Teatr Polski może zapraszać widzów na Szekspira. Brzmi to tak, jakby tej sceny - utrzymywanej przez miasto - nie było stać na światową klasykę, gdyby nie prywatny mecenat. A zresztą kto, na Boga, utrzymuje budynek teatru i personel, w którym przy
Tytuł oryginalny
Szekspir ubezpieczony
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 256