Dale Wasserman napisał, że kiedy skończył czytać "Don Kichota", był przeświadczony, że "ten pomnik ludzkiego rozumu i głupoty nie może i nie powinien ulegać żadnym dramatycznym przeróbkom".W sześć lat później zmienił zdanie. W 1965 roku w Nowym Jorku odbyła się premiera "Człowieka z La Manchy" z muzyką Mitcha Leigha. Od tamtego czasu musical pokazywany na całym świecie stał się klasykiem gatunku. Cervantes u schyłku usłanego niepowodzeniami życia stworzył dzieło z przesłaniem aktualnym tak długo, jak długo człowiek nie wyzbędzie się marzeń o zmienianiu świata i będzie poszukiwać ideałów nawet wtedy, gdy inni dostrzegać w nim będą tylko kolejne wcielenie obłąkanego szlachcica z La Manchy, beznadziejnie walczącego z wiatrakami, śniącego na jawie o wyidealizowanej Dulcynei.W musicalu jest prawda o teatrze, gdzie każdy zagrać może rolę każdego, jak owe dziewki i rzezimieszki, z których pomocą przebywający w więzieni
Tytuł oryginalny
Szaleniec z La Manchy
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 21