EN

14.12.2000 Wersja do druku

Stypa po weselu

Wygląda na to, że kierownictwo narodowej sceny zdecydowało o wystawieniu najnowszej sztuki Wiesława Myśliwskiego głównie po to, by pokazać, że w Polsce nie ma dobrych dramatów, a te, które są, nie nadają się do grania. Trudno nie dostrzec, że "Requiem dla Gospodyni" to najsłabsza sztuka w dorobku wybitnego pisarza, autora "Widnokręgu" i "Drzewa". Myśliwski podjął się wielkiego wyzwania, któremu na imię nowe "Wesele". Pomysł miał cie­kawy: pokazać bronowicką chatę w sto lat po Wyspiańskim. Umarła właśnie Gospodyni, ale nikt nie przychodzi na czuwanie, bo Gospodarz nie postawił wódki. Do izby zaglądają tylko turyści i przypadkowi przechodnie, których spro­sił chory psychicznie Boleś, ale i oni za­interesowani są bardziej wyżerką niż mo­dlitwą. Po chacie snuje się duch Gospo­dyni, która nie potrafi opuścić rodzinne­go domu. Nad trumną śpiewa trzech wy­najętych muzyków z miasta, którzy z bra­ku wódki łykają amfetaminę. W k�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Stypa po weselu

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 291

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

14.12.2000

Realizacje repertuarowe