,.Niech żyje wesołość! Kto wie, czy świat potrwa jeszcze trzy tygodnie" pisał Beaumarchais. No, więc zabawmy się tą przekomiczną i zwariowaną historią, którą Peter Shaffer przedstawił w swojej "Czarnej komedii", a warszawski Teatr Powszechny (czołowa scena stołeczna) pokaże niebawem w Poznaniu na scenie pod Pegazem. Właściwie tytuły recenzji gazet warszawskich mówią wszystko: "Komiczne skutki awarii prądu", "Świetna zabawa", "Czysty śmiech" czy "Szaleństwo śmiechu". A wszystko dlatego, że zgasło światło podczas przygotowań do ważnego przyjęcia. I wtedy rozpętuje się prawdziwe piekło. Osoby na scenie rozpaczliwie walczą z przedmiotami, które nabierają nagle życia. Nikt nie wie, do kogo mówi, na czym za chwilę usiądzie, co weźmie w rękę. Słowem pełne szaleństwo, z którego teatr i aktorzy wychodzą obronną ręką. A publiczność - jak wspominają recenzenci warszawscy - wyje, ryczy, pokłada się ze śmiechu, zrywa boki
Tytuł oryginalny
Straszliwe skutki awarii prądu
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 84