- Wszyscy mnie ostrzegali, żebym nie jechał do Warszawy, bo to gniazdo żmij, które mnie zjedzą i zostawią same kosteczki - mówi GUSTAW HOLOUBEK, aktor, reżyser, dyrektor Teatru Ateneum w Warszawie.
JOANNA ROLIŃSKA: Często powołuje się pan na swoje związki z Krakowem, a przecież to Warszawa uformowała pana jako aktora, jako postać. GUSTAW HOLOUBEK: Gdy wybierałem się w 1957 roku do Warszawy, wszyscy ostrzegali mnie, żebym nie jechał do tego gniazda os, żmij, które mnie zjedzą i nie pozostawią nic ze mnie - tylko kosteczki. I rzeczywiście, jak zajechałem na dworzec kolejowy Warszawa Zachodnia i doszedłem pieszo na Krakowskie Przedmieście z zamiarem udania się do Ministerstwa Kultury, wstąpiłem przedtem do fryzjera w Bristolu. Był tłum ludzi, usiadłem, czekałem dwie godziny, w końcu zasiadłem w fotelu, fryzjer zamachał nade mną prześcieradłem, nagle stanął w pół gestu i powiada: "Kto pana strzygł?". Odpowiadam: "W Krakowie się strzygłem" A on: "Z tą głową nie da się nic zrobić proszę pana!". I wyrzucił mnie... Oczywiście to zabawny epizod, który, jak się okazało, nie miał nic wspólnego z moim dalszym pobytem w Warszawie, wprost p