Nie zestarzał się Gombrowiczowski "Trans-Atlantyk" ani trochę, co tyleż cieszy, co i smuci, bo jaka to pociecha płynąć może z faktu, iż Polacy - jak zawsze - nie potrafią się sami ze sobą porozumieć, zaprzyjaźnić czy choćby tylko połączyć na chwilę. Ostre spojrzenie Witolda Gombrowicza, nawet jeśli ociera się czasem o niesprawiedliwość, akcentuje te cechy narodowe, które na co dzień skrzętnie pokrywamy kwiecistością patriotycznych deklaracji i pozorowanym działaniem "dla dobra kraju". O tym także jest ten utwór, świadomie nawiązujący w komentarzu odautorskim do szlacheckiej gawędy, której budulcem bywała na ogół bezkrytyczna idealizacja wszystkiego co polskie. O adaptacji scenicznej "Trans-Atlantyku", dokonanej przez Mikołaja Grabowskiego, można powiedzieć, że jest nie tylko mądra i trafna, ale również znakomicie sprawdza się w kontakcie z publicznością. Grabowski to prawdziwy specjalista przekładu prozy n
Tytuł oryginalny
Statek - widmo?
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Zachodni nr 106