Małżeństwo Żelskich, żyjące do tej pory godnie i nudno, postanawia nagle zaistnieć towarzysko. Wydaje więc bal, jak to było w zwyczaju sto lat temu. Jedynym jego efektem są jednak sprowokowane przez zaproszonych dąsy i intrygi. Po krótkim zamieszaniu Żelscy dochodzą do wniosku, że nie warto prowadzić domu otwartego; lepiej jest mieć kilku wypróbowanych przyjaciół niż tłum okropnych gości. Mogą na koniec powrócić do spokojnego i pogodnego życia, będącego udziałem ludzi porządnych, ale pozbawionych wyobraźni. Michał Kwieciński, reżyser kolejnej adaptacji "Domu", udowodnił, że sztuki Bałuckiego nie starzeją się. Ulegają co prawda zmianom pewne ich atrybuty (nie ma już przecież wieczorków tańcujących i rzępolących na fortepianie młodych "po słowie"), ale poznajemy w nich nas samych i naszych bliźnich - rozplotkowanych, uwikłanych w intrygi czy zazdrości. Łączą one zresztą obraz satyrycznie sportretowanego świata z progr
Tytuł oryginalny
Staroświeckie intrygi z komedii Bałuckiego wciąż aktualne
Źródło:
Materiał nadesłany
Antena nr 41