EN

11.09.2009 Wersja do druku

Spieszmy się kochać ludzi

"Teorban" w reż. Marii Zmarz-Koczanowicz w Teatrze TV. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Sztuka Christiana Simeona na początku irytuje. Warto jednak wykazać się cierpliwością i obejrzeć poruszający finał historii rozgrywającej się w realiach ataku na World Trade Center. Narrację i dramaturgię spektaklu, niczym w dokumentalnym thrillerze, współtworzy podawany na planszach czas dzielący nas od katastrofy. Dlatego całkiem dokładnie mogę uprzedzić telewidzów, że pierwsze dwadzieścia minut denerwuje jak źle napisana telenowela. Reżyserka Maria Zmarz-Koczanowicz niewiele mogła zrobić, żeby uratować mało prawdopodobny i niezwykle pretensjonalny monolog Joanny. Dziewczyna jest muzykiem i w dniu arcyważnego przesłuchania nie może wyjść z domu. Została zamknięta - złośliwie czy przypadkowo - przez narzeczonego Grega (Rafał Maćkowiak), z którym pokłóciła się poprzedniego wieczoru. To, że gra na teorbanie, odmianie lutni, nie ma, niestety, większego znaczenia dla akcji. Tylko Polakom nazwa może się kojarzyć z turbanem, symbolem

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Spieszmy się kochać ludzi

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 213

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

11.09.2009

Realizacje repertuarowe