EN

28.10.2008 Wersja do druku

Spektakl na przekór dzisiejszym modom

Człowiek pozostawiony w samotności jest skazany na mówienie. Do czego taka sytuacja może go doprowadzić?

- Samuel Beckett opisał śmierć bohatera, któremu zdawało się, że jest najważniejszy. Kiedy jednak zostaje sam, nie chce się przyznać, że z tą samotnością wcale nie jest mu tak dobrze - opowiada o swojej roli Sławomir Maciejewski. - To ogromne wyzwanie dla aktora. Mój bohater przeżył tytułowe dwa i pół miliarda sekund, czyli 80 lat. Musiałem zmierzyć się z tym, co dla niego było ważne w życiu. Spektakl "Dwa i pół miliarda sekund" powstał z okazji setnej rocznicy urodzin Samuela Becketta. Iwona Kempa, która wyreżyserowała sztukę, wykorzystała w niej kilka jednoaktówek ("Partia solowa", "Kołysanka" i "Kwadrat"), a także fragment prozy ("Foirade II) oraz sztukę telewizyjną ("Ej, Joe"). Jak zapewnia, spektakl w sposób świadomy jest nieatrakcyjny wizualnie. - Wybrane jednoaktówki pochodzą z najbardziej radykalnego okresu w twórczości Becketta, gdy wystarczało mu tylko światło i głos. Unieruchomieni aktorzy są skazani na mówienie, a widzowi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości

Autor:

Tomasz Bielicki

Data:

28.10.2008

Realizacje repertuarowe