Inne zadania niż przy "Synu marnotrawnym" stały przed reżyserem "Spazmów modnych". Ta komedia jest historycznie bardzo konkretna, czasowo i miejscowo ściśle ustawiona. Bogusławski, "literat z musu", chwytał tematy dnia i wplatał je wokół zapożyczonych wątków we własną, odmienną i swojską tkaninę. Tym razem to pozornie temat tylko obyczajowy. Spazmy, tak modna wówczas broń z arsenału kobiecych podstępów - plaga mężów i... kochanków - stanowiły wdzięczny i aktualny przedmiot wyszydzania. Szydziła też z nich często literatura i publicystyka, szydził teatr. Szydzi również Bogusławski, łąko doświadczony majster sceny szydzi tak, że powstaje z tego wyborna zabawa. Reżyser przedstawienia w "Ateneum", Maria Wiercińska, nie zgubiła w sumie nic z tej zabawy - to znaczy, jeżeli w jakimś miejscu jej nieco uszczknęła, to w innym dodała. Ostateczny rachunek był wyrównany. A jak wyglądały niektóre jego pozycje? "Spazmy modne" s�
Tytuł oryginalny
Spazmy modne w Ateneum
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 8