EN

30.05.1975 Wersja do druku

Smutek Buffalo Billa

TEN pisarz sprawił nam niespodziankę. Startował przed kilkunastu laty (dokładnie w 1962 r.) surreali styczną błahostką sceniczną, zatytułowaną "O mój tato, biedny tato, mama powiesiła cię w szafie na śmierć a mnie się serce kraje na ćwierć", a dziś poznajemy jego później­szą, wcale nie lekką i wcale nie odwodzącą od poważnego myślenia sztukę o zagładzie Indian północnoamerykańskich. Arthur Kopit postępuje z tym tematem uczciwie. Bo mógłby postąpić wykrętnie, półuczciwie, gdyby np. ujął (a były takie próby) temat wy­niszczenia Indian jako przejaw koniecznego zwycięstwa cywi­lizacji nad człowiekiem natury, który nie chciał się poddać. A tak nie było, jak wiadomo. In­dianie wyginęli nie dlatego, że taki był wyrok procesu dzie­jowego, lecz dlatego, że tak chcieli ludzie, którzy kładli fundamenty pod wielkość Ameryki. Los czerwonoskórych był w pewnej mierze i jest na­dal metaforą losu ziemi, a ra­czej roli ameryka

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Smutek Buffalo Billa

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu Nr 124

Autor:

Michał Misiorny

Data:

30.05.1975

Realizacje repertuarowe