EN

14.12.1985 Wersja do druku

Smok a Ja

Trzygłowy smok to nie to samo, co trzy głowy choćby tego samego smoka. Niby jasne, ale nie jestem przekonany, czy aby do końca na pewno. Moja przewaga nad smokiem polega między innymi na tym, że on jest odpowiedzialny trzema posiadanymi głowami, a ja jedną. Czyli w razie czego, będę miał większe szanse uzyskania usprawiedliwienia, to znaczy trzykrotnie, bo co trzy głowy to nie jedna. I znów odwrotnie, gdy skażą mnie bez okoliczności łagodzących na utratę głowy, to moja jedna odbierze mi nadzieję na życie, podczas gdy smokowi pozostaną jeszcze dwie. Wobec powyższego łatwo dojść do konkluzji, że coś z tymi głowami jest nie w porządku. Zresztą z innymi częściami ciała też.

A wszystko to za sprawą Eugeniusza Szwarca, którego sztukę "Smok" wystawił Lubuski Teatr. I stało się bardzo dobrze, bo już z początku zastrzegam się, że sztuka jako taka mi się podobała i jej realizacja też, co razem sumuje się w zadowolenie estetyczne. Gorzej z walorami intelektualnymi. Autor sztuki, nie oszukujmy się, nie jest postacią centralną dramaturgii współczesnej i dlatego przez literaturoznawstwo - zaniedbaną. Do tego stopnia, że w podtytule sztukę rodzajowo określa się "baśnią". Ba, bezimienny człowiek w programie do sztuki pisze, iż nie jest ona alegorią. I dalej, że sztuka była skierowana przeciw "brunatnej zarazie", czyli po prostu przeciw faszyzmowi, co jest oczywiście interpretacyjnym przekłamaniem. "Smok" jest aż nazbyt alegorią i do tego z pretensjami nawet uniwersalistycznymi, skierowaną może nie bezpośrednio w "tu i teraz" konkretnego państwa, ale w system, który w politologii, nazywamy totalitarnym. Faszyzm w największym s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Smok a Ja

Źródło:

Materiał nadesłany

"Nadodrze" nr 24

Autor:

Waldemar Mystkowski

Data:

14.12.1985

Realizacje repertuarowe