EN

29.05.1950 Wersja do druku

Skórka z pomarańczy - rzecz niebezpieczna

Skórka z pomarańczy - rzecz niebezpieczna. Łatwo się na niej poślizgnąć. Taka jest teza ostatniej sztuki Teodozji Lisiewicz. Autorka granych poprzednio z powodzeniem "Słoneczników" trwa w zainteresowaniach psychologicznych i tym razem postanowiła wykazać, że o drobiazg może się rozbić szczęście małżeńskie. Co prawda - jak to uczciwie przyznaje sama autorka - za tym drobiazgiem kryją się wieczne pokusy: "ten drugi" i "ta druga". Dość, że z tego zamierzenia urodziła się komedia w 3 aktach, której premierę widzieliśmy w Londynie 24 bm., w sali Ogniska Polskiego. Właściwie - skórka z pomarańczy rozbiła tylko narzeczeństwo dziadka i babki współczesnych nam bohaterów sztuki, i to dawno - przed 50 laty. Oboje staruszkowie pocieszyli się rychło i skutecznie, skoro produkt ich pocieszenia oglądamy na scenie. Okazuje się ponadto, że cała sprawa "pomarańczowa" była tylko pretekstem, wyzyskanym swego czasu przez chytrego dziadzię, który po prost

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Skórka z pomarańczy - rzecz niebezpieczna

Źródło:

Materiał nadesłany

Tytuł gazety nieustalony (Londyn)

Autor:

Antoni Bogusławski

Data:

29.05.1950

Realizacje repertuarowe