EN

6.02.1977 Wersja do druku

Siła i słabość parodii

Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy w początkach grudnia wystąpił z pre­mierą nie granej jeszcze po wojnie sztuki Karola Huberta Rostworowskie­go "U mety". Inicjatywa wykazana przez kierownictwo teatru oraz ryzy­ko, jakiego nie wahał się podjąć re­żyser przedstawienia, zasługują na uznanie.

A właśnie - z inscenizacją dramatu "U mety" (powstałego w 1932 r.) wiąże się pewne ryzyko. Co tu ukrywać, sztuka postarzała się, jej poetyka - ów ekspresjonizm nie pozbawiony reminiscencji młodopolskich - brzmi dzisiaj trochę obco. I, co z pozoru najdziwniejsze, "reżyserska ręka" Karola Huberta, koronkowa konstrukcja ru­chu scenicznego, mimiki i gestu, komentarze odautorskie wreszcie, cały, obszerny przecież tekst poboczny dramatu, który fascynował współczesnych, dzisiaj razi swym anachroniz­mem. Jakże więc grać dramaty współczesne tego autora i czy grać je w ogóle? Wszelkie wznowienia sztuk dawnych wymagają starannego przemyślenia. Wydaje się, że takim argumentem "za" jest wyłącznie aktualność problematyki dramatu. Poetyka oraz koncepcja teatru wpisana w tekst utworu starzeją się na ogól szyb­ciej niż zagadnienia poruszone w dramacie, jeśli oczywiście mają one ogólniejszy, nie doraźnie in­terwencyjny charakter. W nielicznych wypadkach

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Za i Przeciw nr 6

Autor:

Stefan Kruk

Data:

06.02.1977

Realizacje repertuarowe