Przedstawienie warto oglądać przede wszystkim dla mężczyzn (myślę wyłącznie o grze aktorskiej), a zwłaszcza dla Grzegorza {#os#5574}Gzyla{/#} w roli Gilberta Bodleya. Do ekskluzywnego salonu futrzarskiego Bodley, Bodley & Crouch, w którym rytm życia wyznaczają ruchy szczotki na drogim futrze, wkrada się pewnego dnia totalny chaos. Za sprawą jednego ze współwłaścicieli tejże londyńskiej firmy - miłośnika kobiecych wdzięków należących do cudzych żon - uruchamia się lawina wydarzeń z pogranicza konfekcji i seksu. Przez okno lecą (i lądują na okolicznych zegarach i przejeżdżających autobusach) kolejne komplety bielizny i sukienki, a w schowkach na futra marzną nagie niewiasty. Małżonki, małżonkowie, kochanki i kochankowie biegają jak w ukropie, usiłując ukryć swoje zdrady. Wpadka wisi na włosku, a drzwi za dziewczyną odzianą w serwetki bankietowe zamykają się dokładnie w momencie, kiedy z wakacji wraca stęskniona żona.
Tytuł oryginalny
Seks, serwetki i sztuczne norki
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Morska Nr 119