EN

18.11.2000 Wersja do druku

Seks, amory, gry, pozory

Krzysztof Górski: Jaki jest Pański stosunek do bohaterów "Niebezpiecznych związków"? Joanna {#os#970}Bogacka{/#} przyznała, że długo nie mogła opanować obrzydzenia do granej przez siebie markizy de Merteuil. Waldemar {#os#1208}Zawodziński{/#}: Moż­na nie lubić granej przez siebie posta­ci, ale jednocześnie może ona fascy­nować i stanowić znakomity materiał na niezwykłą rolę. Nie trzeba przecież identyfikować się z graną przez sie­bie postacią. O wiele bardziej cieka­we może być to, czego nie możemy odnaleźć w sobie. Tak samo jest z re­żyserem. Świat, nad którym pracuje, nie musi być jego światem. Barbara Świąder: Mówił Pan, że w sztuce trzeba szukać tego, co nowe i współczesne. Kim są wicehra­bia de Valmont i markiza de Merteuil AD 2000? WZ: Wzbraniam się przed wszelkim ze­wnętrznym uwspółcześnianiem. Obecnie obserwujemy coraz bardziej dotkliwy kryzys w naszych kontak­tach z ludźmi, brak zawierzenia, szczerości, próby n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Seks, amory, gry, pozory

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Morska Nr 269

Realizacje repertuarowe