EN

1.03.1980 Wersja do druku

Samotność Kordiana

Realizacja "Kordiana" stanowi zawsze trudny egzamin artystyczny dla każdego zespołu teatru. Scena koszalińska zmierzyła się z dziełem Słowackiego w 25-lecie swego istnienia. Jak ocenić można wynik tego starcia?

Już od pierwszej sceny przedstawienie Andrzeja Rozhina uderza rozmachem inscenizacji. Przez cały czas trwania spektaklu akcja toczy się nie tylko na scenie, ale i na widowni, przez którą scenograf, Ryszard Strzembała, przerzucił, obity czarnym suknem, pomost. Mniej eksponowane wybiegi znajdują się pod obitymi również czarnym suknem ścianami widowni. Dzięki temu zabiegowi widz odnosi chwilami wrażenie, jakby znajdował się w stereopanoramicznym kinie: ze wszystkich stron atakuje go Rozhin dynamiką wydarzeń. Od początku akcentuje on nie tyle psychologiczną, co narodowowyzwoleńczą problematykę dzieła. Z boku, na proscenium umieszczona została skromna, utrzymana w XIX-wiecznym stylu tablica z napisem: "Bohaterem powstań". Zdobią ją uschnięte kwiaty: to jedno z miejsc narodowej pamięci. W tyle sceny, na rozpiętym ogromnym płótnie widnieje jakby zarys mapy Polski i sylwetki carskich orłów. Na tym tle przy rogatkach stoją postacie pełniących wartę strażn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samotność Kordiana

Źródło:

Materiał nadesłany

"Fakty" nr 9

Autor:

Krystyna Starczak-Kozłowska

Data:

01.03.1980

Realizacje repertuarowe