EN

13.02.1980 Wersja do druku

Samotność Kordiana

Na ścianie sceny, na której rozgrywa się dramat umieszczona jest, jak wmurowana, tablica z napisem "Powstańcom Polskim".

Zbliża się rok 1830. Gdy Kordian stojąc na białej konstrukcji scenicznej - Górze Mont Blanc - wypowiada ostatnie słowa monologu, otacza go grupa zasłuchanych ludzi. Gdy kończy wołaniem "Polacy" - w milczeniu wychodzą. Powtarza to słowo - z nadzieją, z przywołaniem, wreszcie z rozpaczą. Tak kończy się pierwsza część koszalińskiego spektaklu dramatu Juliusza Słowackiego. Przyznać muszę, że z niecierpliwością czekałam na dalszy ciąg: jak reżyser poprowadzi II część "Kordiana", skoro przed przerwą aż nadto dobitnie i chyba, przed czasem wyraził to, co mogłoby stanowić wymowę całego przedstawienia? I rzeczywiście, wymowa tej sceny znalazła kontynuację, o tyle, że dalszy ciąg przedstawienia mówi o samotności Kordiana, samotności destruktywnej, osłabiającej jego moc i wolę. I o klęsce Kordiana, tej w samotnej walce, jak i tej ostatecznej, wyznaczonej dokonaniem się finałowej egzekucji. Choć jeszcze w chwilę potem w perspektywie sceny, p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samotność Kordiana

Źródło:

Materiał nadesłany

"Trybuna Ludu" nr 37

Autor:

Ewa Kielak

Data:

13.02.1980

Realizacje repertuarowe