EN

12.07.1956 Wersja do druku

Samotność czyli powrót szmiry

Cały czas, kiedy patrzyłem na "Samotność", chodziło mi po głowie te parę zdań Stendhala: "Obiad był nietęgi, a rozmowa niecierpliwiąca. To spis rzeczy lichej książki, myślał Julian. Poruszają zuchwale najwyż­sze przedmioty, ale po trzech minu­tach człowiek pyta sam siebie, co większe: emfaza czy jego nieuc­two?" I czegóż nie ma w tej sztuce Słomczyńskiego? Polscy marynarze zatrzymani na Taiwanie i ogonki w kraju, trzy zdania o imperializmie i trzy frazesy o AK, gadka o starych żonach i o młodych ko­chankach, zły sekretarz organizacji partyjnej i szlachetny zmęczony Polak, wzruszająca dziewczyna z polskich pól i łąk i trzy dziwki taiwańskie, surowy kapitan, który jest wyniosły, ale wierny swojej zało­dze i syn oficera zawodowego, były akowiec, bez sensu więziony i bez sensu prześladowany, który w czasie niewoli taiwańskiej wstępuje do partii. I to wszystko polane jest złym tłuszczem ociekającym kazno­dziejstwem patriotyczno-sentymentaln

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Samotność czyli powrót szmiry

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Kulturalny nr 28

Autor:

Jan Kott

Data:

12.07.1956

Realizacje repertuarowe