AKCJA sztuki Iredyńskiego ,,Sama Słodycz" dzieje się w sanatorium dla chorych na gruźlicę. Takie sanatoria zrobiły już wcześniej literacką karierą. Ułatwiają konstruowanie tzw. sytuacji modelowych w których sanatorium (gdzie indziej więzienie, gdzie indziej wyspa) przestaje być lecznicą, staje się symbolem losu albo metaforą, pod którą można zaszyfrować różne społeczności, całe kraje albo i świat. Iredyński poszedł śladami swych znanych literackich poprzedników; nie pisze o gruźlikach (byłby to zresztą temat już mało nośny, bo do przeszłości należą czasy, w których ta choroba wytrącała ludzi poza nawias). Starał się - jak sam powiada - stworzyć studium na temat przemocy. Nie jest to studium odwołujące się (nawet odległą aluzją) do konkretnych sytuacji historycznych, zarejestrowanych gdzieś zjawisk. Iredyński - choć się wypiera psychologizmu - rozpatruje to zjawisko, jak mniemam, właśnie w tych kategor
Tytuł oryginalny
Sama Słodycz
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza nr 20