EN

6.02.1992 Wersja do druku

Sama przeciw wszystkim

Zgrzebność. Żadnych ustępstw na rzecz łatwej estetyki. Co najwyżej nikła radość koloru w geometrycznych elementach scenografii Wacława Kuli. w prologu jednoosobowy chór - Zbigniew Leraczyk - zwyczajnie, jakby prywatnie przedstawia postacie tragedii stworzone ongiś około 440 r. p.n.e. przez Sofoklesa w "Antygonie", które pisarz francuski Jean Anouilh przywrócił współczesności w swojej sztuce. Aktorzy ubrani byle jak, po dzisiejszemu, krzątają się po scenie, przygotowuję się do ról już rozdanych. Za parę chwil aktor w sztruksowej marynarce przeobrazi się w Kreona, króla Teb i powie do chudziutkiej rudowłosej Antygony w sportowym golfie - "Ja mam złą rolę, ty masz dobrą, nie wykorzystuj tego diablico! Nie chcę żebyś ginęła w aferze politycznej". Tyran powołujący się na rację stanu i obronę prawa w istocie nie chce żeby Antygona "córka Edypowej pychy" zginęła w aureoli bohaterstwa za cenę godnego lecz zabronionego prawem pochówku swego bra

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sama przeciw wszstkim

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Śląska nr 31

Autor:

Maria Podolska

Data:

06.02.1992

Realizacje repertuarowe