EN

17.07.2015 Wersja do druku

Sądowe zwarcie dyrektorów. Płaci podatnik

Z pozoru wszystko było w porządku. Zgodny dyrektorski tandem przeprowadzał szczeciński Teatr Polski przez kolejne sezony, bezkolizyjnie dzieląc obowiązki: repertuarem zajmował się Adam Opatowicz, finansami i remontami - Jacek Gałkowski, jego zastępca. W 2012 roku dyrektorska współpraca zakończyła się z dnia na dzień, a obaj panowie do dziś spotykają się głównie na sądowych korytarzach.

GAŁKOWSKI w Teatrze Polskim przepracował blisko 10 lat. To on nadzorował ostatnią sporą modernizację, dzięki której Duża Scena zyskała nową konstrukcję, nowe fotele i nowy wygląd. W tym samym czasie wyremontowano też pomieszczenia dyrekcji, toalety dla widzów oraz sieci: energetyczną i wodno-kanalizacyjną. Wydawało się, że wzajemne układy pomiędzy dyrektorami także są bez zarzutu: obaj mówili o sobie z uznaniem, żaden nie udawał eksperta z zakresu nie swoich kompetencji. Bańka prysła w listopadzie 2012 roku, kiedy do mediów trafiły dwie decyzje dyrektora Opatowicza: zwolnienie Gałkowskiego w trybie natychmiastowym i równie natychmiastowe powołanie jego następczyni, architekt Aleksandry Kopińskiej-Szykuć, niepracującej wcześniej w instytucjach kultury. - To sytuacja trudna dla wszystkich - mówił wówczas Opatowicz naszej gazecie. - Czasami zmiany są konieczne, a ich słuszność dostrzega się po pewnym czasie. Mamy nową ustawę o instytucjach

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr zwolnił, podatnik zapłaci?

Źródło:

Materiał nadesłany

Kurier Szczeciński nr 137/17/19-07-15

Autor:

Katrzyna Stróżyk

Data:

17.07.2015