EN

11.06.2002 Wersja do druku

Roztańczona stypa

Widowisko w Teatrze Muzycznym dowodzi, że gatunek "operetka", choć nieżywy, ma własną publiczność i estetykę. Widzowie spo­za kręgu ryzykują dołączenie do gatunku. Rozpoczęto uwerturą. Orkiestra (pod batutą Andrzeja Knapa), którą zabary­kadowano w głębi sceny zasiekami, po których pięły się girlandy sztucznych kwiatów, zagrzmiała "Wilhelma Tel­la". Tak rozpoczął się w Teatrze Mu­zycznym wieczór, którego tytuł poz­wolę sobie zacytować w całości. "Co słychać za kulisami teatru? - czyli - ciężkie życie dyrektora z gwiazdami i gwiazdkami, i "zwykłymi" problema­mi w niezwykłych czasach... w zabaw­nym widowisku muzycznym pt. Ko­cham operetkę, czyli kto z kim co i dla­czego?" Dowcipu czar Intrygę narysowano oryginalnie. Te­atrowi Muzycznemu, szukającemu sponsora ani myśli pomóc wysłany na próbę generalną asystent mecenasa - strażnik moralności, psutej przez zbereźne treści podkasanych widowisk. W finale miłość do operetki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Roztańczona stypa

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 134

Autor:

Leszek Karczewski

Data:

11.06.2002

Realizacje repertuarowe