KTÓŻ to i kiedy napisał artykuł "Uwagi o tzw upadku twórczości dramatycznej w Polsce", a w tym artykule, że supremacja teatru nad autorem jest straszna i że "stosunek ten jest sam przez się dramatem"? Napisał to przed pół wiekiem... Karol Irzykowski. Podobne sądy krążyły jeszcze dawniej, niemal od niepamiętnych czasów. A jednocześnie wtedy, gdy na scenach rozpierała się nicość, albo repertuarowe pewniaki, powstawała gdzieś na marginesie taka twórczość, którą miały się potem żywić teatry. Kiedy Irzykowski to formułował chętnie grywano sztuki Kiedrzyńskiego i Grubińskiego, bez powodzenia szturmował sceny Witkacy, mało kto sięgał po wizje teatralne Tadeusza Micińskiego. Ci polscy współcześni dramaturdzy, którzy są pomijani przez dzisiejszych inscenizatorów mogą się więc pocieszać, że kiedyś po śmierci, albo jeszcze lepiej - po wygaśnięciu praw autorskich, gdy będą dla teatrów za darmo, zyskają większe szanse. Pe
Tytuł oryginalny
Różne skale czynów (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski Nr 69