EN

2.05.1979 Wersja do druku

Romans w czerni

Przed z górą rokiem przeczy­tałem "Czarny romans" Władysława Terleckiego ze świadomością, że obcuję - tak jak i w wypadku innych książek tego autora - z literaturą dużego formatu, z utworem nie tylko zna­komicie napisanym, ale toczą­cym bardzo własną, pełną styli­stycznej urody i świeżości for­mę z mądrą, głęboką refleksją, z zamyśleniem nad losem czło­wieka. Było coś więcej jeszcze w tej opowieści o tragicznym, głośnym ongiś romansie polskiej aktorki Marii Wisnowskiej z rosyjskim porucznikiem huzarów Wiktorem Barteniewem. Było tu - nieczę­ste w naszej rodzimej literatu­rze - spojrzenie na "sprawy Polaków" z innej, niż nasza, per­spektywy, zobaczenie siebie w oczach innych, próba obiektyw­nego pokazania i tamtych, przez nas nie uznawanych racji. Ten przewód myślowy cieka­wiej, pełniej niż w adaptacji scenicznej, uwydatniony został w książce. Jak u Dostojewskiego splatają się tu fatalistyczne sprawy jednostek z nadrzędny

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Romans w czerni

Źródło:

Materiał nadesłany

Głos Wybrzeża nr 97

Autor:

Tadeusz Rafałowski

Data:

02.05.1979

Realizacje repertuarowe