EN

13.01.1984 Wersja do druku

Rodzinne materii pomieszanie

"Wszystkie sztuki, które nazywamy wielkimi, poruszają w rezultacie pewien aspekt tego samego a mianowicie: jak człowiek może przekształcić świat zewnętrzny w ten sposób, by czuć się w nim jak w domu, jak mieć to, co w umyśle każdego człowieka łączy się z pojęciem rodziny?". To pytanie autora amerykańskich "sztuk rodzinnych", słynnego Artura Millera, który na przykładzie podstawowej komórki społecznej próbował zgłębić paradoks, jaki otrzymujemy w spadku po Czasie: nie ma powrotu ani do domu rodzinnego, ani do dzieciństwa, a świat, w którym żyjemy, staje się coraz bardziej obcy. Uwagi, formułowane na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych, z całą ostrością odkrywające proces alienacji jednostki w "świetnie zorganizowanym" społeczeństwie "młodego narodu" amerykańskiego, dosięgły Stary Kontynent dziesięć lat później. Nie jest dziełem przypadku, że wątpliwości Millerowskie docierają do nas poprzez twórczość lstwana

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rodzinne materii pomieszanie

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 11

Autor:

Krzysztof Miklaszewski

Data:

13.01.1984

Realizacje repertuarowe