Zachwytu ten spektakl nie budzi, ale może się podobać. Publiczność śmieje się dużo i głośno, bo przedstawienie "wchodzi" mimo pewnych dłużyzn lekko, łatwo i przyjemnie. Przede wszystkim aktorzy bawią się tekstem, zabawnymi sytuacjami, korzystają umiejętnie z każdej danej przez autora szansy, żeby rozbudować i podkreślić żartobliwe sugestie. Zachowują się przy tym swobodnie i lekko. Tworzą kolejne scenki sztuki jak kabaretowe skecze. A ta konwencja bardzo do charakteru sztuki pasuje. Bo kabaret tym różni się od "zwykłej" komedii, że żart nie służy w nim tylko zabawie, a nawet nie tylko wytykaniu i ośmieszaniu przywar i słabostek ludzkich. Kabaret, dobry, ambitny kabaret służy przede wszystkim demaskowaniu niezdrowych tendencji społecznych, koślawej polityki, I taką właśnie rolę spełnia sztuka węgierskiego autora. Perypetie rodziny Totów związane z dwutygodniowym pobytem w ich domu Majora (przełożonego młodego Tota) są śmieszne same w
Tytuł oryginalny
"Rodzina Totów"
Źródło:
Materiał nadesłany
Echo Krakowa nr 2