EN

21.02.1992 Wersja do druku

Recepta na intrygę

Dobrze skrojona farsa - jeśli tylko sprawnie ją na scenę przysposobić - jest pozycją wygodną dla teatru, gdyż farsy-samograja nie sposób "położyć". Gdy warunki rynkowe wkroczą już do teatrów, będzie farsa sposobem na kasę i wdzięczność publiki. Są już tego zapowiedzi, przykładem kieleckie "Szelmostwa Skapena" - jedna z ostatnich już premier w starym teatrze. Molierowski tekst, wywodzący się z ducha włoskiej commedii dell'arte, zawiera spory ładunek komizmu, niewiarygodnych perypetii bohaterów. Do tego dochodzi kolorowe opakowanie dla hecy: falbany u sukienek, żaboty przy koszulach, scenograficzny landszafcik (autorstwa Ryszarda Strzembały). W sumie 2 godziny w świecie nieustającej zabawy i gry. Tyle tylko że ów efekt kosztował zespół kierowany przez Wojciecha Boratyńskiego kilkanaście tygodni pracy, a w dawnym teatrze rodził się w niespełna tydzień (jeszcze na początku tego wieku obowiązywał rytm cotygodniowych premier). Molier pisząc "S

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Recepta na intrygę

Źródło:

Materiał nadesłany

24 godziny - Gazeta Kielecka nr 37

Autor:

Małgorzata Iskra

Data:

21.02.1992

Realizacje repertuarowe