EN

11.04.1957 Wersja do druku

Ręce precz od Eurydyki!

Każdy ze znawców sceny i kulis przyznaje się do teatru, "który so­bie umiłował". Tak np. red. Vogler przywiązał się wielce do teatru Skuszanki, który od zarania sku­tecznie popierał, aż się stał jednym z najciekawszych wydarzeń arty­stycznych w Polsce (mowa o tea­trze). Ale i zwykły śmiertelnik, który do teatru chadza nie dlatego, że musi, ale dlatego, że lubi - może mieć swoje szczególne sympatie. Przyznaję się szczerze, że jestem od lat i pierwszego wejrzenia zako­chany w krakowskiej "Grotesce". Ilekroć byłem w Krakowie biegłem zawsze do obiektu mojej miłości na ulicę Jana i po uiszczeniu drobnej opłaty syciłem się niewinnie jej wdziękami. "Groteska" nie jest artystycznym zjawiskiem. Zjawisko - to synonim czegoś krótkotrwałego, co pojawia się niespodziewanie i zni­ka, jak kometa, tęcza albo Ludwik Flaszen z brodą w warszawskim Klubie Literatów. A "Groteska" poczynając od uroczych "Igraszek z diabłem" poprzez "Babcię i wnuczka" i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Ręce precz od Eurydyki!

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Kulturalny, Warszawa nr 15

Autor:

Aleksander Jerzy Wieczorkowski

Data:

11.04.1957

Realizacje repertuarowe