EN

14.02.1985 Wersja do druku

Reaniamacja Romulusa

NARESZCIE nieboszczyk na scenie, pierwszy poważny w tym sezonie, i do tego klasyczny, z zagadką: nie wiemy mianowicie, kto zabił? Ja twierdzą, że komedię Fryderyka Duerrenmatta "Romulus Wielki" zabił czas, ale to nie musi być wcale pewne, gdyż spotkałem widzów, którzy sądzą, iż sprawcą jest reżyser - Kazimierz Dejmek.

Po prapremierze polskiej z roku 1959 i wspaniałej roli Jana Świderskiego "Romulus" stał się niemal legendą powo­jennych dziejów naszego teat­ru. Odgrzebany po 26 latach ten sam "Romulus" wydaje się - niestety - martwy. Felietonowy humor niektórych partii dialogu nie zniósł upływu czasu, a komizm, wynikający z tworzenia anachronicznych kontrastów (np. z zestawienia XX-wiecznych pojąć i instytu­cji z realiami świata antyczne­go), też nie okazał się ponad­czasowy. Właściwie więc z całej kome­dii ostał się - tylko skecz, czyli koncepcja postaci tytułowej, oparta na klasycznym pa­radoksie "osądzonego sędziego" ("iudex iudicatus"). Może też ona liczyć, w tej szczątkowej postaci na pewien rezonans społeczny, a to z powodu, że nigdy nam nie brakowało męd­rców, wymierzających na pod­stawie własnych, urojonych przewag sprawiedliwość naro­dom, państwom i historii, natomiast brakowało świadomości, że tacy mędrcy są naj­częściej sędzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Reaniamacja Romulusa

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna Ludu nr 38

Autor:

Michał Misiorny

Data:

14.02.1985

Realizacje repertuarowe