W przypadku Ireneusza {#os#28651}Iredyńskiego{/#}, którego nową sztukę pt. "Sama słodycz" wystawił Teatr Współczesny w reżyserii Zygmunta {#os#871}Hübnera{/#}, mamy do czynienia z prawdziwym dramaturgiem i z fałszywym filozofem. Pierwsze jest powodem, że dyskutować warto, drugie, że trzeba. Iredyński potrafi pisać sztuki, które dają aktorom pole do popisu. Tworzy role psychologicznie konsekwentne, ludzi w potrzasku. Tak jest i tym razem. Grana przez Stanisławę {#os#2182}Celińską{/#} na pozór bezbronna dzieweczka, która się na oczach widzów rozwija w kwiatuszek nie lada despotti, ma za głównego partnera Mistrza Ceremonii, ktorego kabotynizm, nieuśmierzoną, choć i ukrywaną chęć rządzenia innymi i wreszcie klęskę odegrał nie tylko wzorowo, ale też wzorcowo Tadeusz {#os#1012}Łomnicki{/#}. Towarzyszą im jeszcze cztery postacie kobiece i pięć męskich, z których każda wyraża jakąś inną charakterystyczną postawę wobec życia, al
Tytuł oryginalny
Przypadek Iredyńskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Kurier Polski nr 63