EN

29.07.2016 Wersja do druku

Przyjacielska pożyczka

Dług był sprawą honorową, jak danie słowa, czy inne zobowiązania nieprzekładalne na pisma notarialne. Dzisiaj zwyczaj pożyczania zaginął, bo są banki i każdy się dziwi, że prosi się o pieniądze przyjaciela, skoro od tego są lichwiarze profesjonalni. Ale takie przyjacielskie pożyczki przetrwały w teatrach - pisze Marek Weiss na swoim blogu.

Piękne to były czasy, kiedy nie istniała jeszcze w naszej siermiężniej rzeczywistości sieć lichwiarskich banków udzielających pożyczek w każdej chwili, w każdej wysokości, byle tylko podpisać papier i oddać się w niewolę spłacania procentów. Wtedy każdy potrzebujący zwracał się do krewnego, lub przyjaciela i pożyczał w słusznej wierze, że będzie musiał oddać tyle, ile otrzymał. Niektórzy dawali pod zastaw jakieś fanty, jak na przykład kamerę, którą mój druh wręczył kobiecie udzielającej mu pożyczki. Przedtem tę kamerę pożyczył ode mnie. Tak się potem nieszczęśliwie złożyło, że ani ona pieniędzy, ani ja mojej kamery nigdy już nie zobaczyłem, ale takie wypadki zdarzały się rzadko. Dług był sprawą honorową, jak danie słowa, czy inne zobowiązania nieprzekładalne na pisma notarialne. Dzisiaj zwyczaj pożyczania zaginął, bo są banki i każdy się dziwi, że prosi się o pieniądze przyjaciela, skoro od tego są lichwiarze pr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przyjacielska pożyczka

Źródło:

Materiał nadesłany

Opera Bałtycka Weissblog

Autor:

Marek Weiss

Data:

29.07.2016