Zamiar miałam może trochę niecny. Po prostu myślałam sobie: pojadę tam, wejdę nieproszona, popatrzę i już będę wiedziała. Wszak zawsze lepiej poznać coś z autopsji, a nie tylko z ustnego przekazu. Powiedziano mi jednak, żebym nie próbowała, bo i tak do stodoły się nie dostanę. Strzeże jej bowiem stróż oraz zły pies. Tym bardziej więc wzrosła moja ciekawość... Co się tam dzieje? Dlaczego wszystko okrywa gęsta powłoka tajemniczości? Do czego zmierza aktualnie Teatr Laboratorium, a właściwie już tylko Instytut-Laboatorium? Nowych premier nie wystawia, jest coraz bardziej hermetyczny, no i jest bardziej znany w świecie niż we Wrocławiu. Z bagażem tych wątpliwości przyszłam więc a spotkanie z członkami kierownictwa Laboatorium, Ludwikiem {#os#16032}Flaszenem{/#} i Jędrzejem Sellem (Jerzy {#os#10275}Grotowski{/#} był niestety nieobecny). To, co z rozmowy zdołałam zrozumieć, zanotować, postaram się teraz przekazać tym wszystkim Czytelnikom,
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 300