EN

16.04.2012 Wersja do druku

Przemijanie mnie smuci

- A cóż aktor może wiedzieć na początku drogi? Nie wie, dokąd i jak daleko zajdzie podczas prób. Można mieć plany, marzenia, pobożne życzenia, można nawet mieć pewność kierunku, jaki się obrało, ale czy w efekcie końcowym właśnie tam się dojdzie, na to nie ma gwarancji - mówi Danuta Stenka, aktorka Teatru Narodowego.

Rok temu brała pani udział w próbach do "Orestei" w reżyserii Mai Kleczewskiej w Teatrze Narodowym. Do premiery nie doszło z powodu konfliktu reżyserki z Grzegorzem Małeckim i Patrycją Soliman. Pani jednak nie zrezygnowała z pracy. Premiera w kwietniu. Lubi pan ryzyko czy daje reżyserce kredyt? - Ryzyko istnieje zawsze. Przy najlepszej sztuce, obsadzie i przy wymarzonym reżyserze - może zdarzyć się klapa. Trzeba to wkalkulować w koszty i nie myśleć o tym. Zaufała pani Kleczewskiej dzięki roli we wcześniejszym spektaklu "Fedra", gdzie gra pani kobietę w wieku średnim, która zakochuje się w młodszym mężczyźnie? - To prawda. Ale zapamiętałam też spotkanie z Mają sprzed lat. Pracowałam wtedy w Teatrze Dramatycznym, a Maja studiowała w warszawskiej Szkole Teatralnej reżyserię. Poprosiła mnie o wzięcie udziału w jej egzaminie, w scenach "Wesela" Wyspiańskiego, z Czarkiem Kosińskim jako partnerem, który był studentem drugiego roku na wydziale a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przemijanie mnie smuci

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 88/14-15.04.

Autor:

Jacek Cieślak

Data:

16.04.2012

Realizacje repertuarowe