Teatr Narodowy: "MIESZCZANIN SZLACHCICEM", komedja Moliera
Jeszcze świeżo mamy w pamięci moljerowskie "Szelmostwa Skapena", grane znakomicie przez zespół Komedji Francuskiej. Cóż dziwnego, że nasuwają się porównania. Muszą one wypaść zdecydowanie na niekorzyść ostatniego przedstawienia Moliera w teatrze Narodowym. Naturalnie, że inny rodzaj sztuki Moliera dają owe "Szelmostwa Skapena", a inny nieco "komedja z baletem", "Mieszczanin szlachcicem". Lecz, mimo wszystko, naturalność przedstawienia francuskiego i sztuczność tym razem polskiego, są zbyt jaskrawe, by nie nasuwały refleksyj ogólniej. Układ sceniczny i reżyserja "Mieszczanina szlachcicem" przeładowały tę moljerowską groteskę zbytnio i zbytecznie. Molier gubił się w tem wszystkiem, a teatralny ącompanjament do jego tekstu nie był do tego stopnia frapujący, aby usprawiedliwiał to przesunięcie punktu ciężkości z komedji bądź co bądź na rewjowość widowiska. Jeśli już jednak rewję chodziło, trzeba było uczynić z niej naprawdę coś barw