EN

11.02.2009 Wersja do druku

Prowokacja, zabawa, refleksja...

W Tarnowskim Teatrze odbyła się już piąta premiera od początku sezonu, który był jednocześnie początkiem działalności nowych, teatralnych władz. Po "Zbrodni i karze", "Kartotece", "Betlejem polskim" i "Koziołku Matołku" na tarnowskiej scenie można oglądać spektakl "Kaczo, byczo i indyczo" według tekstu Bogusława Schaeffera, w reżyserii Tomasza Piaseckiego, z muzyką autora, w trzyosobowej obsadzie: Edward Żentara (Showman), Anna Lenczewska (Ona), Tomasz Piasecki (On).

"Kaczo, byczo i indyczo" to stosunkowo rzadko grana sztuka znanego dramaturga, kompozytora, muzykologa, grafika - słowem człowieka renesansu. Można nawet zaryzykować twierdzenie, że do jej spopularyzowania na scenie przyczynił się niemało Edward Żentara, który wyreżyserował ją wcześniej w Koszalinie i Kielcach, wcielając się równocześnie w rolę Showmana, którą, jak łatwo policzyć, w Tarnowie gra już po raz trzeci. Jest to dramat równocześnie i lekki, i skomplikowany, niezwykle Schaefferowski- skromne dekoracje, prawie symboliczne, niewielka obsada, brak fabuły i intrygi, pozorny chaos zdarzeń i treści. Autor zastosował w sztuce charakterystyczną dla siebie i chyba ulubioną technikę collagu jako zasadę kompozycyjną. Technika ta przeniesiona ze sztuk plastycznych do teatru polega na swobodnym łączeniu różnych scen często niespójnych pod względem tematu, wartości, języka, problematyki itd. Niemniej jednak z tych niejednorodnych kawałków jak w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Temi

Autor:

BSK

Data:

11.02.2009

Realizacje repertuarowe