EN

17.02.2009 Wersja do druku

Prowincja się zżyma, że Kutz nic nie rozumie

Prowincja ma za złe. Prowincja nie lubi. Prowincja głosi, że Kazimierz Kutz kąsa, gryzie, szturcha, kopie, utyskuje, mędrkuje. Prowincja mówi uszczypliwie, że w stolicy znalazł się dla kariery i teraz stamtąd wieszczy. A on przecież nie rozumie lokalnych warunków i tego, jak trudno się pracuje na tym czarnym Śląsku. No po prostu strasznie ciężko - pisze Aleksandra Klich w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Prowincja martwi się i gorszy, że nie jest po śląsku skromny i przyzwoity, tylko chwali się, a w dodatku używa niecenzuralnych wyrazów. Prowincję razi, że nie chodzi do kościoła, nie klęczy pod kruchtą, że na Paradę Równości ubiera koszulkę z napisem "Miałem dwóch tatusiów". Czy on nie rozumie, że Śląsk to skromność, konserwatywne wartości, czystość i praca? Oczywiście, o tym wszystkim prowincja mówi szeptem, w kuluarach. Jedna pani drugiej pani albo panu na uszko. Takie słowa jak "folksdojcz", "idiota", "durny starzec" można wykrzyczeć co najwyżej w inwektywach na forach internetowych. W oczy nikt niczego mu nie powie, bo wszyscy wiedzą, że Kutz jest niebezpieczny. Mógłby wyciągnąć nóż i wbić pod żebro. Czyli opisać delikwenta (delikwentkę) w felietonie albo, co jeszcze gorsze, wyśmiać tak, że człowiek języka w gębie zapomni. Więc nie znoszą go samorządowcy, urzędnicy, nawet koledzy z politycznej ławy. Mówią: Co się n

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Prowincja się zżyma, że Kutz nic nie rozumie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Katowice nr 40

Autor:

Aleksandra Klich

Data:

17.02.2009