EN

25.01.2010 Wersja do druku

Producenci seriali demoralizują i upokarzają aktorów

- Nasza sala ma szansę stać się dla Krakowa i Małopolski tym, czym dla stolicy Austrii jest Opera Wiedeńska, czyli wspaniałym salonem - mówi KRZYSZTOF ORZECHOWSKI, dyrektor Teatru im. J. Słowackiego w Krakowie.

Niby miniony rok upłynął Polakom w bojaźni przed kryzysem. Niby ludzie oszczędzają, wybierają seriale w telewizji, kino, internet. A jednak na przykład w pańskim teatrze frekwencja bije rekordy, a bilety do teatrów znowu trzeba zdobywać. Zaskoczyła Pana publiczność? - Wzrost frekwencji obserwujemy od paru lat, ale ubiegłoroczne wypełnienie naszych widowni w 97 proc. to wynik rzeczywiście rekordowy. Kiedy obejmowałem ten teatr w roku 1999, frekwencja wynosiła niewiele ponad 50 proc. Ale wówczas był on pogrążony w kryzysie, miał poważne braki repertuarowe, spowodowane długotrwałą chorobą poprzedniego dyrektora. Gdy w następnych latach udało się zapewnić rytmiczną produkcję artystyczną i uporać się z innymi problemami, to frekwencja zaczęła rosnąć. Ale widzów przybywa też innym teatrom, które przez takie trudności nie przechodziły. Teatr jeszcze kilka lat temu miał umrzeć, a odżywa. Dlaczego? - Mnie nigdy nie zaskakuje fakt, że ludzi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Producenci seriali demoralizują i upokarzają aktorów

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Gazeta Krakowska nr 18/22-01-10

Autor:

mAREK bARTOSIK

Data:

25.01.2010