EN

8.12.2005 Wersja do druku

Premiera, to znaczy początek pracy

"Komediant" w reż. Michała Kotańskiego w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. Pisze Anita Chmara w Gazecie Pomorskiej.

Bardzo dobrze, że toruński Teatr im. Wilama Horzycy pokazał sztukę Thomasa Bernharda, bo to autor wystawiany rzadko, choć niewątpliwie intrygujący. Druga rzecz, czy toruńska inscenizacja uniosła ciężar tego tekstu. Po wyjściu z teatru odnosi się wrażenie, że na tym krysztale są pewne rysy. Sam tekst "Komedianta" nie jest łatwy dla teatru. Bernhard nie liczy się z potrzebami sceny. Cóż z tego, że przez jedną trzecią sztuki rozmawiają tylko dwie osoby, przy czym właściwie jedna mówi, a druga tylko słucha? Że "dziania się" jest tu jak na lekarstwo? Bernhardowi to nie przeszkadza. Dlatego dla aktorów i reżysera to ogromne wyzwanie. Jak sobie z tym poradzili? Pierwsze, co urzeka, to nieprawdopodobnie doskonała postać właściciela gospody, stworzona przez Michała Marka Ubysza, który zwykle milczy. Stoi z ramionami pochylonymi, przygarbiony. Gdy do jego gospody przyjeżdża "najznakomitszy na świecie aktor" Bruscon i rozpoczyna swoje dziwne tyrady, wła

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera, to znaczy początek pracy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Pomorska nr 285/7.12.

Autor:

Anita Chmara

Data:

08.12.2005

Realizacje repertuarowe